Kto mógł przewidzieć COVID-19? Być może znajdą się tacy, którzy powiedzą Wam, że byli to właśnie oni, ale – nie ukrywajmy – to, co się wydarzyło sparaliżowało najbardziej oczywiste ze spraw. Cóż zatem rzec o gospodarce? Konieczność wprowadzenia dodatkowych, kosztownych środków ostrożności, ograniczenia działalności, a w niektórych przypadkach wręcz do całkowitego zamknięcia lub zamrożenia prowadzonych przedsiębiorstw, a co za tym idzie – zaprzestania kontaktów z zagranicznymi kontrahentami. Jak na to zareagowały biura tłumaczeń?
COVID-19 szansą na poprawę jakości pracy tłumaczeń pisemnych?
Firmy, które do tej pory potrzebowały rzetelnych tłumaczeń pisemnych, utraciły łączność kontaktu ze swymi kontrahentami. Niepewna sytuacja na rynkach doprowadziła do rezygnacji klientów z dotychczas zaplanowanych zamówień. Nie ukrywajmy, dramatycznie zdynamizowało to sytuację tłumaczy pisemnych – w jak najgorszym tego słowa znaczeniu. Zleceń od klientów ubyło, nas nie. Taka sytuacja spowodowała gwałtowny wzrost konkurencji, istny wyścig i łowy, które przed sytuacją pandemii nie były konieczne na stabilnym dość rynku biur tłumaczeń.
Twarda rzeczywistość wymaga działania i inicjatywy – jeżeli tłumacz pisemny ma przetrwać w branży, zmuszony jest podnosić kwalifikacje i szukać nowych specjalizacji. Nie jest to łatwy czas. Jakkolwiek jednak paradoksalnie to zabrzmi, na branżę tłumaczeń pisemnych sytuacja taka może podziałać wręcz zbawiennie! Jeżeli bowiem biuro tłumaczeń współpracuje z kadrą wykwalifikowaną i doświadczoną, obroni się wysoką jakością oferowanych usług. Innymi słowy: ci, którzy podchodzą do kwestii tłumaczeń pisemnych kreatywnie, elastycznie i rozwojowo, w oczywisty sposób przetrwają na rynku pracy. Wyeliminowani zostaną zaś ci, którzy podchodzą do swej pracy mniej rzetelnie. Jedno jest pewne: klienci biur tłumaczeń skorzystają. A przecież o to wszystkim chodzi, prawda?
COVID-19 a tłumaczenia ustne
Freelancerzy zajmujący się tłumaczeniami ustnymi, podobnie jak biura tłumaczeń, również odczuli skutki pandemii. Wprowadzone w związku z pandemią obostrzenia spowodowały, że praca przeniosła się z sal konferencyjnych i biur na ekrany komputerów.
Można oczywiście uznać, że rzeczywistość skupiona wokół komunikatorów i platform do prowadzenia telekonferencji nie jest niczym nowym, wszak doświadczeni tłumacze ustni narzędzia do komunikacji internetowej znają i z powodzeniem stosują od dawna. Niemniej okres sytuacji przejściowej należał do tych krytycznych i nie ma co się oszukiwać – odbiło się to znacząco na przychodach biur tłumaczeń czy też pracujących indywidualnie tłumaczy ustnych.
Podobnie jednak, jak w wyżej opisanym przypadku tłumaczeń pisemnych, tu również można zauważyć pozytywny aspekt wymuszonych zmian. Otwarcie się na korzystanie z przestrzeni wirtualnej spowodowało, że tłumacze ustni przestali być ograniczeni obszarem działania, na czym skorzystali zarówno oni sami, jak i klienci.
Co jednak jest zmianą, która nie ułatwia tłumaczeń ustnych w nowej rzeczywistości?
Każdy praktyk wie doskonale, że do samego przekazu werbalnego komunikacja się nie ogranicza. Mimika i gestykulacja osoby mówiącej to bogaty w niewypowiedziane treści przekaz, który doświadczony tłumacz ustny potrafi nie tylko dostrzec, ale i przetłumaczyć decydując tym np. o powodzeniu negocjacji biznesowych. Podczas telekonferencji możliwość dostrzeżenia tego pozawerbalnego przekazu zostaje uniemożliwiona, co oznacza, że odpowiedzialność tłumacza ustnego znacząco wzrasta.
Trudności? Tak. Ale dla najlepszych w branży tłumaczeń ustnych może to otworzyć nowe ścieżki rozwoju, poszerzyć możliwości i podnieść prestiż zawodu. I właśnie tego serdecznie życzymy wszystkim naszym kolegom i koleżankom po fachu.
A co na to wszystko reaguje biuro tłumaczeń Lingbart?
Idąc z duchem czasu my również poszerzamy paletę naszych usług i oferujemy możliwość realizacji tłumaczeń ustnych przy pomocy platform takich jak Teams. Nieustannie doskonalimy się, aby nasi klienci otrzymywali usługi najwyższej jakości, niezależnie od tego jak bardzo zmieniają się warunki funkcjonowania w otaczającej nas rzeczywistości.